Tõnu Kaljuste Conductor
Tõnu Kaljuste Conductor
Niemiecka firma płytowa ECM wypracowała sobie łatwo rozpoznawalny idiom brzmieniowy. Większość nagrań odwołuje się raczej do europejskiej koncepcji muzyki improwizowanej, często bazującej na dobrej znajomości klasycznej literatury muzycznej, w nastroju raczej melancholijnej, kontemplacyjnej, pełnej przestrzeni, zatopionej w długim, naturalnym pogłosie. Manfred Eicher – szef wspomnianej oficyny – wyprodukował już setki płyt o podobnej charakterystyce. Okazuje się jednak, że w tej konwencji nadal można stworzyć dzieła świeże, urzekające brzmieniem, melodyką, instrumentalnym wyrafinowaniem i poziomem interakcji pomiędzy muzykami.
Austriacki gitarzysta Wolfgang Muthspiel w kręgu ECM-owych artystów znalazł się już w drugiej połowie lat 80., podczas studiów na Berklee pod okiem wibrafonisty Gary’ego Burtona. Później stał się członkiem jego zespołu, zagrał na płycie „Cool Nights” (1991 r.). Na swoje pierwsze nagranie w firmie Eichera musiał jednak czekać aż do 2013 r., kiedy to ukazał się album „Travel Guide” współfirmowany przez Muthspiela z gitarzystami Ralphem Townerem i Slavą Grigoryanem. Rok później zadebiutował w ECM jako lider płytą „Driftwood”, na której wspierała go znakomita, amerykańska sekcja rytmiczna Larry Grenadier - kontrabas i Brian Blade - perkusja.
Grenadier i Blade zagrali również na najnowszym albumie „Rising Grace”. Do tego składu dokooptowano dwóch amerykańskich artystów z najwyższej półki. Brad Mehldau od lat wyznacza nowe ścieżki
jazzowej pianistyki, jego oszczędny, pełny elegancji i zrelaksowany styl znajduje wielu naśladowców. Ambrose Akinmusire to z kolei wielka nadzieja jazzowej trąbki – muzyk o brylantowej technice, szerokich horyzontach, otwarty na wiele współczesnych zjawisk muzycznych. Co powstało z tej austriacko-amerykańskiej kolaboracji? Płyta podsumowująca najpiękniejsze tradycje ECM, a jednocześnie za sprawą tworzących ją osobowości wnosząca nową energię w sprawdzoną firmową formułę.
Autorem niemal wszystkich kompozycji (za wyjątkiem Wolfgang’s Waltz napisanej przez Mehldaua) jest lider. Otwierający album utwór tytułowy brzmi niemal jak jakaś odnaleziona kompozycja zmarłego w 2014 r. Kenny’ego Wheelera (zresztą duch kanadyjskiego trębacza, jednego z najważniejszych artystów w historii ECM, będzie nam towarzyszył w wielu momentach tego albumu). Gitara przypomina tu Ralpha Townera. W Intensive Care to wrażenie jest jeszcze mocniejsze, Muthspiel gra na gitarze akustycznej, a całość ewokuje klimat muzyki zespołu Oregon, który też przecież posiada pokaźny ECM-owy dorobek. Z kolei elektryczna gitara wtopiona w pastelowe barwy całego zespołu zbliża kompozycję Triad Song do brzmienia Pat Metheny Group. Temat Father and Song – jeden z najpiękniejszych na „Rising Grace” – oparty jest o latynoski groove kontrabasu i perkusji, który unosi urzekająco melodyjne sola trąbki, fortepianu i gitary. Dominują tu szlachetna prostota i chwytająca za serce bezpośredniość przekazu.
Boogaloo o nieregularnym złożonym metrum jest nieco swobodniejsze formalnie niż reszta utworów na „Rising Grace” – choć oczywiście do free jest tej muzyce bardzo
daleko. Na fundamencie wyrazistej partii
kontrabasu i subtelnej perkusji Mehldau
buduje akompaniament punktującymi, abstrakcyjnymi akordami. Lider gra tu na przesterowanej gitarze, jego sound może się nieco kojarzyć z Johnem Abercrombie’m. Bezpośrednim hołdem dla Wheelera jest Den Wheeler, Den Kenny – ten utwór ma w sobie coś z klimatu słynnej płyty Kanadyjczyka „Gnu High” (1975), na której towarzyszyli mu Keith Jarrett, Dave Holland i Jack DeJohnette. Akinmusire z uczuciem i wyobraźnią wskrzesza arabeskowe partie nieodżałowanego trębacza. W tej kompozycji znalazło się też bodaj najefektowniejsze solo fortepianowe Mehldaua.
Każdy z utworów skrzy się bogactwem pomysłów, czaruje cudownymi melodiami, oszałamia techniczną maestrią; wszystkie są perełkami muzycznej wyobraźni.