Tõnu Kaljuste Conductor
Tõnu Kaljuste Conductor
Anyone fortunate enough to have heard Susanne Abbuehl's out-of-print first record, I Am Rose (Evoke, 1997), knows that while the singer's musical direction was already developing, it was not until her 2001 ECM debut, April, that it became fully realized. Compass is a logical evolution, but it manages a few surprises, finding Abbuehl and her unorthodox trio becoming even more integrated, intuitive and introspective.
Abbuehl continues to defy convention. In contrast to jazz singers who search for new ways to portray an overworked Great American Songbook, she has chosen a different path. Alongside her own writings are adaptations of poetry by writers like James Joyce and William Carlos Williams, set to music from artists as diverse as Chick Corea and Sun Ra. All too many singers approach their material with overbearing melisma; Abbuehl's delivery remains so understated that it takes time to fully appreciate the finer nuances that are the trademark of her deeply interpretive approach.
Additionally, Abbuehl shapes her music with a trio that may be unusual in its makeup but, with its clear allegiance to space as an equal component, creates a compelling orchestration for her pure and nearly vibrato-less voice. Newcomer Lucas Niggli's textural approach to percussion—with the rare exception of songs like "Sea, Sea!," there's rarely a pulse to be found—meshes perfectly with longtime musical collaborators Wolfert Brederode (piano) and Christof May (clarinets).
Though it's hard to believe such a thing would be possible, Compass is even more rarefied than April. Abbuehl's take on Sun Ra's "A Call for All Demons" is an abstruse mix of staccato low notes on piano, gentle but clangy percussion, and a bass clarinet that seems to shadow her every move—a far cry from Ra's more extroverted approach on Sun Song (Delmark, 1956).
On the traditional "Black is the Color" and "Lo Fiolairé"—both based on Luciano Berio's "Folk Songs"—Abbuehl is accompanied solely by May and guest clarinetist Michel Portal. The fact that two clarinets can blend together to create such a warm foundation for Abbuehl's delicate and vulnerable delivery is just as remarkable as the blurred line they draw between form and freedom.
While improvisation is a clear aspect of the music, Brederode, May and Niggli mesh so seamlessly that the melancholy pedal tone of the ever-so-slightly bluesy "Where Flamingos Fly" feels both spontaneous and clearly conceptualized at the same time. May's tone is soft and often remains in a lower register that perfectly complements Abbuehl's range, while Brederode's sparse approach often suggests more than it explicitly states.
But at the end of the day, it's Abbuehl's ability to express the beauty or bittersweet of a lyric with the slightest turn of phrase that makes Compass so rewarding. It takes a good singer to get to the core of a song; it takes a great one to do it so in a way that puts the song first and ego second. Dark, mysterious and sensual in the most insidious of ways, the appeal of Compass is its breadth of emotion, beautifully delivered without a trace of excess.
Christof May - Clarinet, Bass Clarinet
Lucas Niggli - Drums, Percussion
Michel Portal - Clarinet
Release date: 01.01.2005
ECM 1906
1
BATHYAL(Susanne Abbuehl)
05:46
2
BLACK IS THE COLOR...(Traditional)
04:18
3
WHERE FLAMINGOS FLY(Harold Courlander, John Benson Brooks, El Thea)
04:53
4
LO FIOLAIRE(Traditional)
03:43
5
SEA, SEA!(Susanne Abbuehl)
04:17
6
DON'T SET SAIL(Susanne Abbuehl)
03:58
7
THE TWILIGHT TURNS FROM AMETHYST(Susanne Abbuehl)
05:25
8
PRIMROSE(Susanne Abbuehl)
05:12
9
BRIGHT CAP AND STRAMERS(Susanne Abbuehl)
04:37
10
A CALL FOR ALL DEMONS(Sun Ra)
04:44
11
CHILDREN'S SONG NO. 1(Chick Corea)
02:58
12
IN THE DARK PINE-WOOD(Susanne Abbuehl)
03:03
Wystarczyłoby w zasadzie jedno stwierdzenie: piękna płyta. Dojrzała, wyważona, subtelna, świetnie zagrana i równie wspaniale zarejestrowana.
John Abercrombie zgromadził tu muzyków, którzy towarzyszyli mu podczas realizacji wcześniejszych projektów. Z Markiem Feldmanem współpracuje od czasu „Open Land”, wydanej w 1999 roku, jednak można zaryzykować stwierdzenie, że idea swoistego dialogu skrzypiec i gitary wykrystalizowała się trzy lata później, na płycie „Cat’n’Mouse”. Choć najnowsza płyta wydaje się bardziej refleksyjna i przesycona spokojem w konfrontacji z poprzednimi dokonaniami lidera, stanowi naturalną kontynuację tej stylistyki.
W melancholijny nastrój wprowadza słuchacza już pierwsza kompozycja o znamiennym tytule Sad Song. Bardzo nastrojowa, w balladowym tempie, definiuje w pewien sposób charakter całego krążka. Line Up, choć żywsza, stawia poprzeczkę trochę wyżej – tu improwizacje rozgrywają się na bardzo zaawansowanym poziomie, wymagając znacznie większego zaangażowania słuchacza. Trzecia z kolei to kompozycja tytułowa, autorstwa spółki Richard Rogers/Lorenz Hart, stanowi powrót do dynamiki pierwszego utworu, i wydaje się być utkana w równej mierze z ciszy, co dźwięków. Kontrastem jest dla niej utwór czwarty, Trio, zagrany w znacznie szybszym tempie, lecz jednocześnie utrzymany pod względem dynamiki w podobnie silnych ryzach. Jest to jednak jedyny, prócz przedostatniego, bardzo wirtuozerskiego Out of Towner, szybszy utwór, jaki znalazł się na krążku. Słuchając płyty, warto cierpliwie zaczekać na prawdziwą perełkę, jaką jest ostatnia kompozycja, Chic of Araby, przenosząca słuchacza w rejony Środkowego Wschodu, szczególną uwagę warto zwrócić na kunsztowną partię skrzypiec.
„Wait Till You See Her” to płyta zagrana z ogromnym szacunkiem dla tego, co w jazzie zostało powiedziane kilkadziesiąt lat temu, ale również tego, czym jazz żyje teraz. Abercrombie nadal prezentuje się jako muzyk poszukujący, otwarty na eksperymenty i śmiało spoglądający w przyszłość. Jego charakterystyczny, rozpoznawalny od pierwszego dźwięku, styl gry wspaniale komponuje się z barwą skrzypiec Marka Feldmana oraz pełną lekkości i powietrza grą perkusisty Joey’ego Barona. Lider nawiązuje z tymi instrumentalistami żywą konwersację, jaką znamy z wcześniejszych dokonań składu, wnosząc zarazem dużo świeżości w nieco zachowawcze środowisko gitarowego mainstreamu. Improwizacje, przesycone szacunkiem dla każdego wydobytego dźwięku, w wyrafinowany sposób uwodzą swoją subtelnością i delikatnością, wymagając jednocześnie dużej uwagi słuchacza. Warto jednak poświęcić czas na kilkukrotne przesłuchanie „Wait Till You See Her”. To naprawdę piękna płyta.