top of page
1760 Enrico Rava Easy Living.jpg

Manfred Eicher ma ostatnio wyjątkowo szczęśliwą rękę do trębaczy; po dwóch świetnych płytkach Stańki, nagrał teraz znakomitą płytę Enrico Ravy. Warto dodać, iż w obu wypadkach szef ECM odstąpił od swej zasady konfrontowania muzyków różnych narodowości: Stańce towarzyszyli wyłącznie muzycy polscy, Ravie - wyłącznie włoscy. Jest to symptomatyczny sygnał uznania i zaufania.

Współpraca Ravy z ECM zaczęła się 29 lat temu płytą "The Pilgrim And The Stars", gdzie trębaczowi towarzyszyli John Abercrombie, Palle Danielsson i Jon Christensen. W tymże składzie nagrał w rok potem (w 1976 r.) płytę "Plot". Abercrombie pojawił się też na kolejnej płycie "Ah" i "Opening Night" z pianistą Franco D’Andreą, wreszcie w 1986 r. "Volver" z co-liderem Dino Saluzzim. "Easy Living" jest podjęciem współpracy z Eicherem po 17 latach.

Płyta jest w przeważającej części balladowa - ten szczególnie trudny gatunek jazzu zdaje się dziś być najcelniejszą drogą wypowiedzi Ravy. Niech przykładem będzie Blancasnow, jego stary utwór, do którego Rava powrócił tu po z górą ćwierćwieczu: temat gra trąbka solo bez żadnego akompaniamentu, potem wchodzi fortepian i puzon, ale do końca nadal trwa delektowanie się piękną, tęskną melodią i wyszukaną harmonią tematu, w trójgłosie bez improwizacji, bez basu i perkusji. Bo Rava unika jak ognia schematyzmu: grając jazz najwyższej próby, stale zaskakuje umiejętnością wydobycia z kwintetu nowych nastrojów. Albo - świadomą rezygnacją z tego czy innego instrumentu, by tym mocniej wydobyć walory innych.

W tytułowej balladzie (jedyny to standard na płycie; wszystkie pozostałe utwory skomponował lider) słychać jedynie śladowe, grane pianissimo interwencje perkusji; rolę główną podzielili między siebie trębacz i Stefano Bollani, którego elegancję, wrażliwość a czasem wirtuozerię podziwiać można na całej płycie. W balladzie Cromosomi, zasnutej zniewalającą melancholią, po pierwszej solówce Ravy, mocno inspirowanej stylem Cheta Bakera, na solo nie wchodzi - jak moglibyśmy się spodziewać - puzon, lecz kontrabas Bonaccorso i to on "podprowadza" pod solo fortepianu. Puzon odezwie się tylko w partiach aranżowanych. Ale to Gianluca Petrella okaże się bohaterem bluesa Algir Dalbughi, niezwykle dynamicznego, swingującego utworu, choć spokojny impresyjny wstęp fortepianu wcale tego nie zapowiada. Puzon Petrelli ma w sobie "zwierzęcą" siłę Steve’a Turre i śpiewność Jay Jay Johnsona: wielka sprawa!

A Rava? To dziś dla mnie jeden z najlepszych trębaczy jazzowych na świecie! Gdy zaczyna grać jakiekolwiek swe solo, nie sposób oderwać ucha! Własna barwa, czystość intonacji, odjazdy free, swing, fantazja, zmysł melodyczny - czego chcieć więcej? I jeszcze, specjalnie dla wielbicieli Milesa Davisa: bardzo mocna, chwilami agresywna interpretacja utworu Traveling Night, nawiązująca do kwintetu Milesa, tego z Shorterem. Pycha!

(https://kultura.onet.pl)

Gianluca Petrella - Trombone

Rosario Bonaccorso - Double-Bass

Roberto Gatto - Drums

Release date: 01.01.2003
ECM 1760

1

CROMOSOMI(Enrico Rava)

08:25

2

DROPS(Enrico Rava)

02:29

3

SAND(Enrico Rava)

09:17

4

EASY LIVING(Ralph Rainger)

04:14

5

ALGIR DALBUGHI(Enrico Rava)

06:36

6

BLANCASNOW(Enrico Rava)

02:35

7

TRAVELING NIGHT(Enrico Rava)

07:12

8

HORNETTE AND THE DRUMS THING(Enrico Rava)

07:10

9

RAIN(Enrico Rava)

06:46

bottom of page